Ta strona została uwierzytelniona.
VII
NA GORĄCYM UCZYNKU
Za drzwiami dały się słyszeć głosy.
Na progu ukazały się trzy osoby: lokaj, „książę Stasz“ i „Fryga“. Lokaj był mocno zdziwiony i chciał obecnym bronić wstępu do gabinetu bankiera. „Książę Stasz“ starał się mu wyperswadować tę gorliwość. „Fryga“ korzystając z tego, posuwał się naprzód.
Nagle zbladł, jak płótno: ujrzał w ręku Ejtelasa szklankę z napojem.
— Ach, co za osioł ze mnie! — rzucił głosem, w którym tym razem brzmiał głęboki niepokój, zwykłą apostrofę, wyrażającą jego niezadowolenie z samego siehie. — Zapomniałem o tem zupełnie!
Przysunął się do bankiera i niemal wyrwał mu szklankę!
Bankier spoglądał nań zdumiony.
— Pan się tego napił? — spytał gorączkowo.
— Nie — odrzekł machinalnie bankier.
„Fryga“ odetchnął.