Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/507

Ta strona została uwierzytelniona.

— I mógłbyś pan to nam objaśnić?
„Fryga“ namyślał się przez krótką chwilkę.
— Tak, proszę pana sędziego, z dwoma zastrzeżeniami. Jeśli pan sędzia zechce mnie wysłuchać nie w charakterze urzędowym, lecz prywatnym i... jeżeli panu sędziemu wystarczą, zamiast stanowczych dowodów, prawdopodobieństwa i przypuszczenia, zresztą oparte na faktach...
W tej chwili adwokat „Julek“ zainterwenjował:
— Dlaczego to, panie Józefie, to rozróżnienie charakteru urzędowego i prywatnego?
„Fryga“ roześmiał się zcicha:
— Dla bardzo prostej przyczyny. Ponieważ prawda przypuszczalna, ta, której dowieść byłoby zbyt trudno, a która jest zapewne prawdą rzeczywistą, różni się nieco od prawdy, którą przedstawimy sądowi, a na którą mamy niezaprzeczone dowody.
Ajent zwrócił się teraz do sędziego:
— A więc moje zastrzeżenia?
— Przyjęte. Z góry przecież powiedziałem panu, że, jako sędzia, mam dowody, które mi wystarczają. Pytam pana obecnie, jako osobiście ciekawy.
— A więc...
— Zaczynaj pan, panie Józefie — wołał niecierpliwy adwokat „Julek“.
„Fryga“ skłonił się na znak zgody.
— Postaram się być zwięzłym i kategorycznym — zaczął po chwili. — Kto popełnił kradzież?