sjera, że mógł mu powiedzieć, czego żąda... oto złożenia pewnego popołudnia wyrazu w kopercie i klucza od pokoju kasowego przy jego drzwiach. Walka ze skrupułami Halbersona nie trwała długo. Kasjer stawiał przedewszystkiem pytanie: co będzie, gdy odkryją kradzież? Kogo będą podejrzewali? Nato Lurje, wzruszając ramionami odpowiadał: — Przecież nie pana. Wreszcie już pańska rzecz porozumieć się potem z Ejtelesem. Lurje tłumaczył kasjerowi, że gdyby chciał od siebie usunąć podejrzenia, może to uczynić bardzo łatwo. Obecność kasjera przy spełnieniu kradzieży nie jest potrzebna. Niech na wieczór i noc, kiedy miała być spełniona kradzież, przygotuje sobie dostateczne “alibi“, niech przed wyjściem z kasy znajdzie sposób skonstatowania, że pieniądze w niej pozostały, a będzie wszystko jak najlepiej. Zresztą zabiera ze sobą swój klucz od kasy ogniotrwałej i może go każdemu pokazać...
— Dobrze wyrozumowane — mruknął pod nosem sędzia.
— Ale Halberson, pomimo wszystkiego, nie ustępował. Dorzucenie nowej jeszcze hańby do tego wszystkiego zdawało mu się niepodobieństwem. Halberson, ażeby odsunąć chwilę spełnienia kradzieży, dawał własne pieniądze Lurjemu. W ten sposób do kieszeni Natana przeszło kilkadziesiąt tysięcy rubli. Ale była to bezdenna studnia. Przyszła chwila, kiedy trzeba było wykonać plan. Lurje obiecał uroczyście, po spełnieniu kradzieży, oddać
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/512
Ta strona została uwierzytelniona.