Halbersonowi jego córkę... Za trzy dni miało to nastąpić.
— Ciekawym, skąd pan możesz mieć te wszystkie szczegóły? — zapytał sędzia.
— O tem później, panie sędzio. Teraz prowadźmy rzecz dalej. W tej chwili zaczęła się rola „Machera“. Wiedział on dobrze o stanie pertraktacji z Halbersonem. Ażeby móc podzielić się kasą Ejtelesa z Lurjem, musiał on przedsięwziąć pewne specjalne środki. Należało zrobić tak, ażeby w kasie oprócz stu tysięcy rubli, przeznaczonych dla Lurjego, znalazło się jeszcze dwakroć dla „Machera“. Nadto, jemu był potrzebny klucz od kasy ogniotrwałej, którego nie mógł przecież pożyczyć od Lurjego. Wreszcie „Macher“ miał jeszcze jedną rzecz na widoku. W rzeczach zbrodni wyznawał on teorję, której praktyczna doniosłość nie ulega zaprzeczeniu. Zdaniem „Machera“, ten tylko przestępca mógł być pewien bezkarności, który potrafił postawić na swoje miejsce i oddać w ręce sprawiedliwości innego mniemanego winowajcę. Kradzież trzechkroć stu tysięcy rubli była przestępstwem zbyt poważnem, ażeby nie wywołała śledztwa prowadzonego z wyjątkową energją. Idąc po nitce do kłębka, władze sądowe mogły trafić na Lurjego i na „naszych“, a w rezultacie dobrać się do Machera. Ażeby temu zapobiec, Josek Stiefel postanowił dać sądom w ręce winowajcę i obrał w tym celu Jana Strzeleckiego.
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/513
Ta strona została uwierzytelniona.