Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/518

Ta strona została uwierzytelniona.

Sędzia przerwał ajentowi:
— I czy nie byłoby w tej chwili sposobu przytrzymania „Złotej Rączki“ i jej kochanka w hotelu?
„Fryga“ poruszył przecząco głową.
— O, o tem nie może być mowy. Są to za mądre ptaszki! Szczególnie „Macher“ który ma na sumieniu zabójstwo „Czerwonego Janka“, musi być już teraz daleko.
— On? — wołał sędzia.
— Tak, to niewątpliwe. Mam świadków, którzy widzieli go w przebraniu, w którem kiedyś widziałem go u Temy, wchodzącego do hotelu na Nalewkach. Numerowy, który go wprowadził, należał do „naszych“.
Adwokat podniósł się; przechadzał się po kancelarji, pełen myśli, niespokojny. Sędzia znów zapytał ajenta:
— Nie wyjaśniłeś mi pan jeszcze, dlaczego Lurje napisał tak łatwo piśmienne przyznanie, które mam przed sobą, dlaczego nie zastrzegł w niem, że skradł tylko część pieniędzy?
Przez usta „Frygi“ przemknął się uśmiech.
— Widzi pan sędzia, w tem ja jestem może cokolwiek winien. Lurje, pisząc to, był przekonany, że zostanie puszczony na wolność. I rzeczywiście możeby to nastąpiło, bo obiecałem mu to do pewnego stopnia, gdyby nie pewna okoliczność.
— Jaka?
— Pokazało się — ciągnął „Fryga“ z najnie-