nie było go w domu przez kilka dni. Mówił że wyjeżdża, ale paszportu nie brał.
Sędzia śledczy coraz bardziej był zamyślony. Kręcił głową.
Wtem z drugiego rogu izdebki, od strony łóżka dał się słyszeć lekki okrzyk. Przy łóżku na czworakach leżał prawie nasz ruchliwy ajent „Fryga“, jak go nazywali towarzysze, a zaglądał pod łóżko.
W tej chwili wszyscy już byli obok niego.
— Światła! — wołał „Fryga“ — światła! Albo nie — dodał po chwili — zrobi się inaczej.
Podniósł się.
— Czy można — proszę pana naczelnika, odsunąć łóżko?
Prokurator skinął głową.
Niebawem w rogu pokoju, w miejscu gdzie stało przed chwilą łóżko, obecni spostrzegli żelazne drzwiczki niewielkiej kasetki wpuszczonej w podłogę. Drzwiczki widocznie były otwarte, misterny klucz leżał obok.
Sędzia śledczy nachylił się i otworzył drzwiczki. Z ust obecnych wyrwał się mimowolny okrzyk.
W kasetce leżała kupka listów zastawnych i jakieś rachunki i kwity. W parę chwil rachunek został zrobiony. W kasetce znajdowało się listów zastawnych za dwadzieścia tysięcy rubli zgórą. Dołączone rachunki i specyfikacje dowodziły, że
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.