listy zastawne zostały nabyte różnemi czasy u różnych bankierów. Rzecz więc coraz bardziej upraszczała się. Najwidoczniej nie mogło tu być zbrodni, lecz tylko samobójstwo... Wszystko było jasne. Przecież zbrodniarz, gdyby istniał, nie zaniedbałby także rabunku. Innych motywów zbrodni ani można było przypuszczać. Zresztą wszystkie dane materjalne dowodziły stanowczo samobójstwa.
Pomimo to sędzia śledczy kręcił głową niedowierzająco.
Dość sceptycznie musiał się również zapatrywać na owo przypuszczenie „Fryga“, a przynajmniej zdawał się on mniemać, że w sprawie jest jeszcze wiele do odkrycia. Bo, nie kontentując się jeszcze znalezieniem kasetki i pieniędzy, rzucał naokoło wzrokiem badawczym, przeskakującym z przedmiotu na przedmiot.
Musimy go nawet wydać z sekretu. W chwili, gdy po odsunięciu łóżka od ściany uwaga wszystkich skierowana była na kasetkę, „Fryga“ bardzo zręcznie zdołał zeskamotować kilka drobnych kawałków papieru, leżących przy ścianie.
W tej chwili „Fryga“, nachylony nad kasetką znowu z wielką pilnością ją badał.
— Czego tam jeszcze chcesz? — pytał go urzędnik?
— E, nic, proszę pana naczelnika... Aha! — zawołał naraz.
— Czy co nowego?
Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.