Strona:Henryk Pontoppidan - Djabeł domowego ogniska.djvu/155

Ta strona została przepisana.

A wszakże włożyła w to tyle zaparcia, tyle męki, poświęciła spokój duszy własnej, zdrowe zmysły niemal...
Nagle uderzył zegar wieżowy, a głos roztętnił się donośnie po całym domu. Ile razy słyszała grobowy dźwięk ten, czuła, że serce bić jej przestaje. Przeraziła się tego pierwszej zaraz, poślubnej nocy i dźwięk ów splótł się z jej dolą nierozłącznie.
Wybiła szósta. Pamiętała godzinę szóstą zrana, gdyż zbudził ją właśnie kurcz w chwili, gdy zegar uderzył tę godzinę, a było to kilkanaście lat temu, wówczas kiedy miała przyjść na świat Estera. Niestety, zanim się narodziła zegar ten wydzwonił jeszcze dwadzieścia godzin. Słyszała je poprzez własne jęki, a lekarz, niosący w rękach pół żywe stworzenie, oświadczył:.
— Panienka spóźniła się trochę!
Niels nie powitał życzliwie córki, bowiem pragnął syna, zaś ona sama wówczas już miała przeczucie, że czeka ją los smutny. Dlatego to może nawet Estera nie rosła i nie rozwijała się należycie.

W tydzień potem wygłosił pastor Bjerring w przepełnionym kościele pożegnalne kazanie i wyjechał, nie zdoławszy zobaczyć się ani z panią Engelstoft, ani Esterą. Sofiehoej nie rozwarło przed nim drzwi do ostatniej chwili, a jak długo był, Esterze nie dozwoliła matka nigdzie wychodzić samej, nawet do parku.
Zrazu dziewczyna poddała się jej woli, ale w miarę jak traciła nadzieję uzyskania pozwolenia na jego wizytę pożegnalną, zaczęła się buntować. Djablik pokazał rogi, przestała jeść, spać i nie odpowiadała