Strona:Henryk Pontoppidan - Djabeł domowego ogniska.djvu/156

Ta strona została przepisana.

matce. Owa pilna straż, jaką ją otoczono wzbudziła w niej podejrzenie, że matka sama dostarczyła owej opatrznościowej sumy na wyjazd i nie wątpiła już teraz, że stało się to w celu oddalenia kapelana. W dniu, w którym dowiedziała się, że go niema padła z płaczem na szyję mamzel Andersen i rozpoczęła zdecydowaną opozycję przeciw matce.
Chciała, by się przekonała, że nie zapomni nigdy o Bjerringu. Nauczył ją raz krótkiej pieśni, — prosząc, by o niej nie zapomniała nigdy przed spaniem. Czyniła to dotąd potajemnie. Teraz śpiewała głośno, ze złożonemi rękami nawet wówczas, gdy pani Engelstoft była w pobliżu i mogła słyszeć. Miast pisać wypracowania, odpisywała ze znalezionej w bibljotece Biblji całe ustępy i uczyła się ich na pamięć.
Pani Engelstoft udawała, że niczego nie dostrzega. W nadziei rychłego powrotu rozsądku stała się dla córki łagodną, zaczęła ją nawet rozpieszczać. Pozwoliła na umieszczanie ogrzewaczki w jej łóżku i zwolniła ją od codziennego krwawego befsztyka, który był od dzieciństwa jej udręką.
Pobłażliwość ta budziła jednak w Esterze coraz to większą niechęć. Pewnego dnia znalazła podrzucony przez złośliwe dziewczęta służebne kawałek gazety, w której dyrektor Brandt wzywał sąd „imieniem grona poważnych obywateli“, by wznowiono, śledztwo w sprawie zaginionego dokumentu donacyjnego, gdyż mimo przysięgi, podejrzenie zwraca sic ciągle przeciwko pani Engelstoft.
Dawniej Estera, nawykła do tego że ludzie obwiniali matkę i miotali na nią oszczerstwa, nie byłaby nawet skończyła czytać, teraz jednak zbudziło się w niej podejrzenie. W gazecie wyczytała wyraźnie,