Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/172

Ta strona została przepisana.

godziny „patrzyć w ciemny chaos przyszłości.“ Tak się wyrażał, bowiem miał zamiłowanie do górnolotnych wyrażeń. Nie ulegało kwestji, że proboszcz Tönnesen postanowił wytężyć całą moc swoją, celem zgniecenia ducha buntu w gminie. Wynikało to jasno z ogłoszenia przybitego na drzwiach kuźni, że odtąd będzie miewał kazania sam w obu kościołach. Dzisiaj miał zacząć od Skibberupu. Czyliż jednak uda mu się to? Czyż zaślepienie nie przybrało już takich rozmiarów, że wszelki opór był daremny?
Kupiec Villing otworzył tu, we wsi przed siedmiu laty swój handel towarów kolonjalnych, środków spożywczych, delikatesów i rozmaitości en gros i en detail, z tem stanowczem postanowieniem, że nie będzie się pod żadnym warunkiem mieszał w żadne zatargi ludności miejscowej. Z wielką skromnością, jednającą mu przychylność obu obozów, oświadczał każdemu, kto go chciał pozyskać dla swego stronnictwa, że jest „tylko kupcem,“ który wie dobrze, iż w parafji zajmuje jeno podrzędne miejsce, że ma jeno za zadanie dostarczać ludności dobrego i możliwie taniego towaru, oraz zadowolić obdarzających go swem zaufaniem klientów przez szybką ekspedycję i przystępne warunki kredytowe. Kiedy jednak tkacz Hansen założył w Skibberupie konsum i zabrał mu więcej niż połowę odbiorców, uświadomił sobie nagle, że współczesna oświata ludowa prowadzi do nieszczęścia, oraz że wszyscy dobrze myślący obywatele winni się połączyć w celu obrony kraju, przed zakusami ograniczonych mas ludu. W chwilach zwątpienia widział w duchu, jak zbrodnicze zuchwalstwo Skibberupaków ogarnia całą okolicę i kraj, jak wyrastają z ziemi, niby jadowite grzyby, coraz to nowe