Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/212

Ta strona została przepisana.

stanowczego kroku. Gdyby pan chciał w ciągu tego czasu pomówić ze mną, wiesz, drogi kapelanie, gdzie mnie szukać.
Uścisnął przelotnie dłoń Emanuela i odszedł przez ogród.
Emanuel stał oszołomiony tem, co usłyszał i patrzył za oddalającym się biskupem, a miał wyraz twarzy właściwy ludziom, których plany przyszłości padają pod naporem nieoczekiwanej pomyślności, tak że w pierwszej chwili nie wiedzą, czy śmiać się, czy płakać.