Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/214

Ta strona została przepisana.

wych, młodych dziewcząt, pobierających tego lata naukę, oraz sama metoda nauczania zapomocą śpiewu, wykładów, odczytów i codziennych praktyk religijnych, w których to ostatnich brała również udział wieczorami ludność miejscowa, złożona z biednych komorników, czynszowników, jawiących się bez surdutów, oraz robotników w bluzach. Wszystko to od pierwszego zaraz dnia wzięło go za serce. Zrozumiał teraz miłość ludności dla dyrektora, poznawszy go we właściwem jego środowisku, to jest w szkole, gdzie spacerował, kulejąc i podpierając się swym kijkiem pomiędzy nauczycielami i uczniami, niby ojciec, rozdzielając sprawiedliwie napomnienia, uściski i nagany. Zrozumiał, jaki wpływ wywiera człowiek ten przedziwny na umysły młodzieży, gdy go ujrzał poraz pierwszy na mównicy i usłyszał słowa, pełne tak młodzieńczego zapału i gorącej wiary, że mu do szarych oczu napływały łzy, a ramiona wyciągały się miłośnie, pragnąc objąć ludzkość całą.
Nazajutrz po przyjeździe Emanuela odbyło się w szkole wielkie zebranie, na którem przemawiał, biorąc za temat ideję dzieci bożych i naśladowców Chrystusa. Podkreślił, że miano pierwszych przysługuje tym właśnie, którzy starają się całą siłą ziścić ideję drugą. Dni następnych złożył wraz z dyrektorem wizyty wszystkim kołom przyjaciół oświaty w okręgu, a przyjmowano go wszędzie tak serdecznie, i z tylu zaprzyjaźnił się osobami, że podróż ta przemieniła się niebawem w pochód triumfalny.
Wycieczka ta zadecydowała ostatecznie o planach przyszłości. Przekonał się dowodnie, że biskup miał słuszność i że małe gospodarstwo w Egede nie