Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/258

Ta strona została przepisana.

że nędza wywołuje po wsiach objawy upadku moralnego, to też działalność swą rozszerzył i na tych najbiedniejszych, pragnąc materjalnem wsparciem ze strony gminy i miłością wprowadzić tych opuszczonych i błądzących z powrotem w społeczeństwo. Na widok dwu mieszkańców lepianek z nad bagna uradował się wielce, a nie przyszło mu zgoła na pamięć, że właśnie w dniach ostatnich wyrobił obu nędzarzom, jako przewodniczący gminnej kasy wsparć, nowy zasiłek i że zjawienie się ich należy uważać za rodzaj pokwitowania.
Wieczoru tego zjawił się również inny rzadki gość, mianowicie weterynarz Aggerbölle. Siedział pośrodku ławy, pod oknem z rękami skrzyżowanemi na szerokich piersiach, nie wiedząc że w tej pozycji, odsłania właśnie fatalnie wielką dziurę pod pachą surduta. Włosy na głowie i brodzie osiwiały mu już zupełnie i sterczały, dawno nie strzyżone, na wszystkie strony. Wybladłe oczy, podobne do dwu kul szklanych, tępe i martwe wyszły z orbit, a całą twarz, wolną od zarostu, pokrywały liszaje i wrzodowate narośle. Trudno było osądzić, kto czynił smutniejsze wrażenie, czy dwaj urwipołcie z nad trzęsawiska, czy ten, tak srogo przez los prześladowany człowiek. Miał, co prawda, na nogach skórzane, świecące trzewiki z gumami, manszety i biały kołnierzyk na szyi, a nawet dla konwenansu założył binokle za wyłóg szczelnie zapiętego anglezu, ale obszarpańczy wygląd tego stroju i desperacki wysiłek, by zachować przynależną stanowisku godność, musiały zbudzić politowanie nawet w sercu mieszkańca przytułku nędzarzy.
Nie przybył tu oczywiście z własnego popędu. Siedział pośród tych „chamów z przewróconemi gło-