Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/107

Ta strona została przepisana.

co myślał dla mnie zrobić; a to nadewszystko jemu winienem, żem ojczyźnie służył. Pamięć pierwszej dla niej usługi nigdy nie przestanie pieścić mej duszy, i niech ta moja relacya, zajmując kiedyś wnuków moich, rozżarzy w ich sercu tę miłość kraju, którą do dnia dzisiejszego pałać ani na chwilę nie przestałem.
Po śmierci Augusta III., mój pan, jak wszyscy prawie panowie i my szlachta, życzył sobie, aby królewicz został obrany królem. Piszą tam szeroko, że Augustowie byli gnuśni, że rozpoili Polskę, że naszego języka nie umieli, że taki nam lepiej mieć Piasta niż cudzego. Teraz i ja na to się zgodzę; ale dawniej jakoś to szlachta przywykła do rodu, który więcej lat sześćdziesiąt nad nią panował. Za królów Sasów była swoboda: było i dobre, a co więcej, za nimi był naród; za Piastem zaś były obce forsy. Przyzwoiciej było szlachcie i panom ze swoimi błądzić, niż mieć słuszność przy pomocy obcego żołnierza. Otóż więc kiedy Moskwa Warszawę najechała, aby na tron wynieść stolnika litewskiego, prawie wszyscy panowie temu nie radzi, ukartowali po całym narodzie Konfederacyę rozszerzyć i przyjść do tego, żeby odtąd żaden obcy u nas nie burmistrzował. Zjeżdżali się, wysyłali jeden do drugiego gońców zaufanych, i wszystko się gotowało do wybuchnięcia. Ale niełatwo było rozpoczynać, bo Moskwa napełniała kraj wojskiem, że nie można było