Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/12

Ta strona została przepisana.

pieczeństwo wybieżenia od prawdy, tylko na inny manowiec. Nasi ojcowie spuścili z oka naturę, aby naśladować jej kopie; my przez dzisiejsze usposobienie do wyobrażeń o absolutnej twórczości, odchodzimy od natury, to jest od jej pojęcia w sumieniu powszechnem. Prawdziwi wyzwoleńcy, wczoraśmy nic nie mogli, dziś myślim, że mamy różczkę czarnoksięską, którą nam dość uderzyć, aby stanęły wnet światy po naszym kaprysie budowane. Stąd w liryzmie ta dążność ekscentryczna, duchowidna, zrywająca rozumny stosunek poety ze światem. Stąd fantastyczność brana jako element poezyi, tak dziś podobna do szczerej niedorzeczności: bo dziw nawet ma pewne prawa w przeświadczeniu ogólnem, do którego wielu artystów powoływać się nie chce. Stąd zamiast malować rzeczy obecne, lub zeszłe z rzeczywistości, ale żywe dotąd w historyi, w podaniu, w pamięci ludu; radzi bierzemy się do przedmiotów, uchodzących zupełnie z pod sądu dla braku danych. Ktoś pisze tragedye, to odsyła ich scenę w czasy, które nie zostawiły po sobie żadnego wzoru dla artysty, żadnego znaku dla potomnych, po czem by się rozeznać na tym dalekim obszarze: niżeli rysować obrazy i sceny, o których podobieństwie świat mógłby sądzić umiejętnie, niżeli podejmować Szyllerowe prace w dziejach i psychologii, woli mocą fantazyi zaludniać historyczne pustkowie i jakby z nudy kreślić figury dowolne. Ów chciał napisać poema z tematu: Poezya i nieszczęście; nie wybrał za bohatera Kniaźnina lub Karpińskiego, sobie i nam znajomych; nie pożądał opisać nadwiślańską przyrodę, albo Pińsk i Białowież, w czem każdy wieśniak miejscowy mógłby dlań zostać krytykiem — ale poszukał aż Kamoensa i wziął się malować nam widok Makao ze strony morza. Lada dzień napisze kto historyę przedpotopową, nie radząc się ani Księgi