Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/189

Ta strona została przepisana.

wychodzi pana Chamca. Jakież było zdziwienie pana Kurdwanowskiego, słysząc wprowadzenie jego sprawy ze wszystkiemi okolicznościami jego zaprzedajności i wydania oryginalnych dokumentów na zgubę pryncypałki! Po wysłuchaniu tej sprawy, w kilku słowach marszałek ogłasza dekret skazujący na śmierć Chamca; a po przeczytaniu onego każe wprowadzić sprawę następnego wpisu. Wprowadzają sprawę pisarza Rojeckiego. Słyszy w. Kurdwanowski (choć we śnie, ale silnie przerażony), jako instygator dowodzi, że pisarz wziął tysiąc czerwonych złotych, które mu sam Kurdwanowski wręczył, jak pofałszował akta, i t. d., a marszałek równej krótkości dekret jak poprzedzający ogłosił, pana Rojeckiego toż samo na śmierć skazując. Czeka więc (zawsze we śnie) co tu dalej będzie. Słyszy że z kolei regent czyta dwa następne wpisy: Urodzonego Abramowicza i w. Kurdwanowskiego; marszałek oba wpisy połączą i każe wprowadzać sprawę. Tu słyszy w. Kurdwanowski instygatora tłómaczącego całą rzecz i dowodzącego z wymową niepospolitą, ale tak, że aż mrowie po nim przechodziło, iż trybunał skazawszy na śmierć patrona Chamca i pisarza Rojeckiego, nie może mniejszej kary naznaczyć Abramowiczowi, co był główną sprężyną całej tej zbrodniczej tajemnicy; a cóż dopiero w. Kurdwanowskiemu, który pieniędzmi swojemi jako istny szatan tych wszystkich nikczemników skusiwszy, przywiódł ich do