Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/19

Ta strona została przepisana.

obmyślanym owocem artystowstwa. Zamiast brać Radziwiłła ze swego podmiotowego stanowiska i własny sąd o nim na jego twarzy wyrazić, wolał pan Soplica stanąć sam wskroś stulecia, zachwycić powietrza, barwy, woni przedwiekowej, i siebie ukrywając, wystawić nam żywcem magnata, z jego orszakiem albeńczyków, z jego myślą i gestem, z sądem, jaki o nim spółcześni mieli, z epoką jego.
To jest prawdziwe czarodziejstwo; ale jeśli było szczęśliwie użyte do oddania humorystycznej Radziwiłła figury, do skreślenia obrazów potocznych sejmikowego i domowego życia, mamyż powiedzieć, że się lękamy, aby to zrzeczenie się podmiotowego sądu, to zaparcie dzisiejszego stanowiska, to przeobrażenie dostojnej myśli dziewiętnastego wieku w pana Soplicę, nie było jej na wstręcie do malowania osób i rzeczy wielkich co już z praw perspektywy nie mogą być dobrze widziane od zbyt zbliżonej źrenicy. Tak jest, jeśli się autor uprze, widzieć i sądzić w osobie pana Soplicy, a z niej nie zrobi allegoryi, ale zachowa jej rzeczywistość szlachcica ośmnastego wieku, będzie przywiedziony koniecznie do ubogiego, jednostronnego widzenia, przed którem ujdą co znaczniejsze postacie, bo te górują daleko nad ocznym promieniem palestranta: autor usprawiedliwi przenikliwe ostrzeżenie Stefana Witwickiego, który mu radzi, »aby nie szukał ducha i tronu polskiego w tem jedynie, co junackie i rubaszne.« Przywiedzenie prawd historycznych o położeniu ludzi zacniejszych w staropolszczyźnie, o jedynem świetle, w jakiem umiało ich oddać piśmiennictwo krajowe, upoważni nasze obawy.
Rzecz niewątpliwa, że każdy naród, przeżywszy jakiś lat przeciąg, wyrabia w swym duchu, w widzeniu rzeczy, w zewnętrznym okazie, pewne prawidła zwyczajowe, pod które z czasem najniepodleglejsze umysły nagina. Tak w Hiszpanii długie, prawie po-