i poświęceń moich dla dawnego porządku, i dzis jeszczebym je odnawiał, chociaż w przekonaniu, że one na nic się nie przydadzą: bo niema nic wspólnego między dopełnieniem powinności a przeczuciem pomyślnego skutku. Ale jakkolwiek być może, że prywata kieruje postępkami ludzi, co hołdują nowości, wątpić nie można, że przyszłość jest ich, a nie naszą puścizną. Próżna więc usilność, chcieć wskrzesić to, co już nie żyje. Lepiej po szlachetnym oporze godzić się z nowemi wyobrażeniami, by przy tej zgodzie zachować to, co jeszcze zachować się może, by przynajmniej ocalić i pamięć sławy naddziadów, starając się ile możności do nich łączyć te nowe wyobrażenia. Pokąd sława przodków jest świętą dla narodu, niema jeszcze nic dlań rozpaczającego; ale skoro ta będzie znieważoną, pomiataną, w pośmiewisko obróconą, wszystko wtedy przepadło; bo już to jest oznaka oczywista, że naród nie wart bytu, że nawet żyć nie może, ponieważ już się oderwał od korzenia, z którego żywot swój czerpał. Przyznam się wam, że w przyszłości lękam się mocno o sławę wielu naszych godnych mężów, którzy nie poprzestając na tem, co już chwalebnie dopełnili, dla zachowania dawnych naszych ustaw nie chcą za przykładem naszego księcia szczerze się pojednać z położeniem rzeczy nieodzownem. Strzeż Boże! ażeby, kiedy przyjdą ostatnie Rzeczypospolitej zapasy, uporem swoim w przepaść jej nie wtrącili,
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/202
Ta strona została przepisana.