Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/22

Ta strona została przepisana.

nych, po wszystkich warstwach społeczeństwa odbitych.
Pospolitym to bardzo błędem, nie rozumieć stosunku społeczności a bohatera, polityka lub artysty; nie wiedzieć, że tylko wzajemne przez się pojęcie osoby i społeczeństwa może wydać tę górującą jednostkę, którą zowiemy wielkim człowiekiem. Powstanie ktoś możny czynem, zjawi się sztukmistrz zawołany, tak z razu jesteśmy olśnieni blaskiem owej postaci, że przesadzając bezmiernie jej pojedynczą siłę, nie pytamy, jak tam za bohaterem jest w narodzie ogólna żądza i rozumienie wielkiego czynu, za artystą jasne widzenie wypadków i osób, lub zarywanie powszechne jakiejś lirycznej nóty, którą sztukmistrz dopiero w pełności obejmie i wyda. Przecież bez tego nie byłoby ani wielkiego człowieka, ani wielkiego sztukmistrza: będzie co najwięcej człowiek znaczny i słynny, artysta biegły rzemieślnik, ale obcego pochodzenia. W Polsce owa mierność znamienna, ów wstręt od hazardowych kolei, po których właśnie do wyższych rzeczy się goni, sprawiły, że nigdy naród nie rozumiał swych ludzi, nigdy przez swoje poparcie nie zrobił ich rzeczywiście wielkimi. Tu jeśli nasz charakter tłumaczy naszą historyę, nawzajem ona świadczy o charakterze; jest między nimi logiczny stosunek skutku do przyczyny. Myśl narodowa nie tylko że nie przewidziała, nie kształciła wyższości, ale nawet kiedy z rzymskich wspomnień wykwitły, opierała się iść za niemi. Stoją one samotnie w naszej historyi. Dlategoż nie było ani prawdziwie polskich statystów, ani poetów, ani historyków, choć byli mężowie poradni i pisarze zdolni do pieśni i powieści. Słynni Polacy są to w księdze dziejowej piękne anachronizmy, próbki charakterów starożytnych: myśl Liwiusza stworzyła Jana Zamojskiego, jak brzęk jego peryodów Długosza i Kromera. Tak dalece naród nie dotrzymywał kroku