łujcie się, nie odbierajcie nam naszego Piasta, niech on nam służy na zawsze za dowód, że w zacnym narodzie prosty kołodziej cnotami swojemi może dostąpić najwyższej władzy. — Jeszcze się wtenczas doskonale udało panu chorążemu, stojącemu jako gospodarz za krzesłem królewskiem: — Najjaśniejszy panie, powiedział, wasza królewska mość jest dla nas zupełnym Piastem, nawet kołodziejem, jak on, bo toczysz koło fortuny polskiej i litewskiej. — Co król mu odwdzięczył miłym uśmiechem; potem król zaczął po francusku rozmawiać z panią chorążyną. Zaczęła się animować kompania za hasłem przez gospodarza danem, który ogromnym kielichem spełnił zdrowie jego królewskiej mości w ręce JW. Niesiołowskiego, wojewody naszego. A potem kielich puścił się na wędrówkę między nami, przy tem zdrowiu śpiewano wiersze na prędce ułożone przez pana chorążyca litewskiego, naszego posła, a brata rodzonego gospodyni domu. Król małym kieliszkiem pił zdrowie gospodarstwa i szlachty, ale widno było, że mu to nie służyło, i choć w małej ilości, nie pijał bez widocznego wstrętu. Ale my szlachta, rozrzewniona jego bytnością, pozwoliliśmy sobie, że przez cały czas obiadu zabawa była dość animowana. I panowie z królem przybyli, chociaż do Warszawy nawykli, nie gorzej nam dopisali, a szczególnie ksiądz Naruszewicz, pisarz litewski, który pił że aż miło. Jednak jakieś było umiarkowanie, bo pan
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/223
Ta strona została przepisana.