nas trzymając, bez miłosierdzia z nami się obchodził; a to dlatego, że w samym początku naszego przybycia, kiedyśmy jeszcze wolni chodzili po mieście, poznaliśmy się z jednym popem tamecznym i rozmawialiśmy czasami z nim po łacinie, który nas uprzejmie przyjmował; co gdy donieśli gubernatorowi, ten, że nie był Wojejkowem, ale po policyi służąc, z felczerskiego syna wyszedł na człowieka, a w obyczajach i świetle nie bardzo wyżej stał od Puhaczewa, wniósł sobie, że musimy być bardzo uczeni, że cała rzecz na nas się opierała i że trzeba nas było wybadać wszelkimi sposobami. Nim mnie o tej okoliczności oświecił później JW. wojewodzic wołyński, który dłużej odemnie bawił w Smoleńsku, już i sam nieco o niej się domyślałem, bo gubernator ciągnąc z nas śledztwo, wszystko nam powtarzał:
— Wy mądrzy ludzie, hramotni, po łacinie mówicie; i my mamy rozum na was. —
Szczególne to były inkwizycye. Pytał mnie na przykład: jak ja śmiałem wojować przeciwko carowej? i czy znam, co pisze jakaś żółta księga o buntownikach? Jam mu odpowiedział, że nie będąc carowej poddanym, nie jestem zgoła buntownikiem. Na co on skoczył z krzesła i zaczął krzyczeć:
— Jak ty śmiesz mówić, żeś nie poddany carowej? Kto nie jest poddany carowej? Feldmarszałkowie, urzędnicy 1. klasy, mający błękitne
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/261
Ta strona została przepisana.