mańskich, posiadał szczególną ufność wodzów Konfederacyi i tej ufności nie zawiódł. Otóż było nas czterech jemu dodanych: pan Michał Ratyński, cześnikowicz miński, pan Wojciech Massalski, regentowicz oszmiański, pan Mikosza, co dobrze bisurmańczyzny wyuczywszy się, został później tłumaczem rzeczypospolitej w Stambule, i ja. Każdy z nas osobno musiał jechać dla uniknienia podejrzeń; dopiero mieliśmy złączyć się w Humaniu, gdzie pan Mładanowicz, rządca jeneralny, miał instrukcyę od JW. Potockiego, wojewody kijowskiego, swojego pana, aby nas opatrzył we wszystko, co tylko pan Azulewicz zarekwiruje: i chociaż nas aż ze Lwowa wyprawili, każdy swoją drogą szczęśliwie do Humania trafił, oprócz pana Massalskiego, który został męczennikiem za ojczyznę i wiarę. Ten natrafiwszy na komendę pana Branickiego, wówczas łowczego koronnego, co już się zaprawiał na krwi rodaków, został do niego przyprowadzony. Jakiś sługa pana łowczego wydał, iż go widział we Lwowie przy dworze JW. Paca, starosty ziołowskiego, marszałka jeneralnego Konfederacyi. Zaczął go tedy pan Branicki wybadywać: od kogo, gdzie i z czem jedzie? bo domyślał się, że z czemś ważnem; kusił go różnemi obietnicami a nakoniec katował niemiłosiernie. Ale gdy szlachetny młodzieniec, pamiętny swojej przysięgi, ani łagodnością, ani groźbami, ani datkami, ani mękami nie dał się zachwiać, oddał go Branicki
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/267
Ta strona została przepisana.