Gdyśmy się połączyli w Humaniu, a opłakawszy przygodę naszego nieodżałowanego kolegi, którego krew woła o pomstę na zmoskwiciałym szlachcicu, co długim szeregiem zbrodni wyszedł na najmożniejszego w narodzie pana, o duszy nieboszczyka nie zapomnieliśmy. Pan Roguszewski sprawił mu porządne egzekwie w kościele OO. Bazylianów, na których nie tylko my, ale nawet pan Azulewicz modlił się, choć był mahometańskiego obrządku. Układaliśmy potem dalszą podróż. Trzeba było nam udać się naprzód do Siczy Zaporozkiej. Semen Kozyra, koszowy zaporozki, co zostawał w ścisłych stosunkach z wodzami Konfederacyi barskiej, skończył był dopiero życie, jakośmy się o tem dowiedzieli w Humaniu, i nadchodziły wybory na jego następcę. Ta strata była dla nas bolesną, bo on nam był przyrzekł przyłączyć się do nas z wojskiem, którego więcej trzydziestu tysięcy mógł zebrać. Tym sposobem Konfederacya wzmocniłaby się na Ukrainie, której większa część była własnością panów bądź nami dowodzących, bądź przynajmniej nam przychylnych, a przy tem wojska tureckie i Tatarów krymskich jakby weszły, niezawodnie cała Ruś zostałaby oswobodzoną. Szło nam więc najwięcej o to, aby nowy koszowy był nam przyjazny; a mieliśmy po sobie Dziumdzuryka, pisarza Siczy, który tem mocniej nam pomagał, że był podobno rodowitym szlachcicem polskim. On to skłonił ku nam
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/270
Ta strona została przepisana.