Semena Kozyrę, bo miał być człowiekiem oczytanym, bardzo przebiegłym i wielką, miał wziętość w całem Zaporożu. Byłby sam teraz wyniesiony na stopień koszowego, coby dla nas było bardzo pomyślnie; ale że wedle ich praw koszowy nie powinien był umieć ni czytać ni pisać, więc musiał poprzestać na pisaryi, która była drugim stopniem dostojeństwa, i tem pomagał. Pan Roguszewski wyprawił nas do Siczy z gorzałką swojego skarbu, jako sług ekonomii humańskiej. Z batogami w ręku idąc przy podwodach wołowych, tęśmy podróż odbyli. Raz tylko byliśmy zatrzymani przez Dońców, którzy za okazaniem świadectwa ekonomii puścili nas natychmiast. Dodał nam był pan Roguszewski kilku doświadczonych kozaków humańskich, co już nieraz gościli w Siczy, a my dawaliśmy się im powodować tem chętniej, żeśmy widzieli ich szczerze przywiązanymi do wspólnej naszej ojczyzny. Przybywszy do Jahorlika, miasteczka do włości humańskiej należącego, na którem kończyły się dzierżawy rzeczypospolitej, trafiliśmy właśnie na czas jarmarkowy. Lubo miasteczko składało się tylko z wielkiej karczmy skarbowej nad samą Siniuchą i z kilku domów żydowskich, zjechały się na jarmark tłumy Tatarów, Kozaków, chłopów i żydów, dla kupna lub przedaży koni, bydła, łoju, ryby suszonej, smoły i innych jeszcze tamecznych towarów. My z podwodami stanąwszy przy karczmie a woły
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/271
Ta strona została przepisana.