Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/276

Ta strona została przepisana.

rawary granatowe z galonem złotym szerokim, półkontusze pąsowe z wiszącymi wylotami, żupaniki z białego atłasu, pasy jedwabne z złotymi frendzlami i czapki wysokie z siwego baranka, na wierzchu których wisiał jakoby worek pąsowy z kutasem złotym. Od kobiet widocznie stronili i usuwali się skwapliwie, kiedy przypadkiem która do nich się przybliżyła; ale wszystkich mężczyzn znajomych i nieznajomych gorzałką i miodem traktowali, obowiązywali do picia i sami tęgo pili. Żyd arędarz wiadrami na ich rozkaz trunki nosił: a co przyniesie wiadro, natychmiast już próżne. I nas także częstowali, z prostą, ale obowiązującą grzecznością, tak, żeśmy nie mogli, im odmówić spełnienia pary szklanek miodu. Tu mię wzięła taka ciekawość, że lubom postanowił sobie ust nie otwierać, zapytałem żyda, co to są za ludzie tak bogato ubrani. A on mnie: — Co to wy cudzy, że nie znacie zaporozkich kozaków? Oni w dziesięć podwód z rybą chodzili do Humania i rybę przedali; ale że dowiedzieli się, że ich koszowy pomarł, nie mieli czasu tam zarobku swego przepić, bo spieszą nowego wybierać. Teraz z próżnemi furami na Kahorlik wracając do Siczy, tu wozy i woły poprzedawali. To moje szczęście; wszystko przepiją u mnie i goli do domu powrócą. Te bogate żupany oni w Humaniu sobie posprawiali, bo na Siczy nie godzi się im tak stroić. Nim słonko zajdzie, to wy ich zobaczycie tak jak