tamten zamordował św. Stanisława biskupa, który jest świętym dla całego świata: przecie gdy obydwaj ci królowie pokutowali, jeden z własnej ochoty, drugi pomimowolnie, pewien wielki teolog, mój znajomy mniemał, że i oni sami są świętymi, na co się chętnie zgadzam. Więc i pan pisarz siczowy mógł swój postępek opłakać i jak się należy umrzeć. A że to dawno już tak lub owak nastąpiło, może tedy i on jest teraz świętym i już u Pana Boga prosi za tę ojczyznę, którą w życiu tak mocno miłował, czego ja mu również z całej duszy życzę.
Chociażby mnie zrzędą i dziwakiem za to na zwano, wszelako wyspowiadam się z przekonania mojego, że już dziś nigdzie niemasz praw między ludźmi. Są rozkazy, urządzenia, ustawy, często mądre i zbawienne: ale niema prawa. Bo żeby prawo było prawem, trzeba mu czegoś więcej, niż to, że jest mądrem i zbawiennem: trzeba aby miało u podległych sobie miłość i wiarę, trzeba żeby do wykonania onego, kiedy niesmaczne, nie kruki, ani sołdaty zmuszały, ale przekonanie wewnętrzne i sumienie ciągnęło. Stąd mi się widzi, że prawodawca nie tyle mądrym, ile świętobliwym być powinien, bo prawdziwe prawo nie jest