swojej miał serce tak czułe, że znieść nie mógł cudzego cierpienia.
Towarzystwo księcia Karola, które partya króla Poniatowskiego, prowadzona na Litwie przez księcia biskupa wileńskiego Massalskiego, hajdamakami nazywała, było złożone z ludzi światłych, w wierze dla ojczyzny nieskazitelnych, ani krwi, ani trudów nieżałujących i godnych zająć niepoślednie karty w dziejach polskich. Był tam pan Wołodkowicz, którego odwaga i nadludzka siła dziś za bajki uchodzićby mogły; największy ulubieniec księcia, opłakiwany przez niego całe życie, gdy w kwiecie młodości zginął bezfortunnie. Był i pan Pac, starosta ziołowski, później marszałek jeneralny Konfederacyi barskiej na Litwie, który wolał być tułaczem do śmierci, niżeli odstąpić od swego przekonania. Był pan Rzewuski, wówczas podstoli litewski, świetny regimentarz tejże konfederacyi, a szwagier księcia Karola. On to w nocy przez lochy podziemne prowadził nas do Krakowa, gdzie liczna załoga moskiewska została wyrżniętą, a stolica Polski oswobodzoną. Był pan Ogiński, wojewodzic witebski, co gdyby nie zginął w pojedynku z rąk jakiegoś magnata węgierskiego, do najpierwszych rzeczypospolitej doszedłby zaszczytów. Był pan Żaba, później wyniesiony na województwo polockie jednomyślną wolą Połoczan; bo w tem jednem województwie szlachta zachowała do końca wolny wybór swojego wojewody. Był pan Slizień, sędzic ziemski sło-
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/310
Ta strona została przepisana.