wojewodzie; że większą część oficerów przekabacił i że cały regiment przystanie do konfederacyi nieświezkiej, oprócz może czterech oficerów i szefa, których powiążą. Trzeba więc koniecznie, aby pan Wołodkowicz, będąc konsyliarzem konfederacyi, tajemnie zjechał do Nowogródka, żeby nie dać czasu ani członkom trybunału, ani księciu biskupowi umknąć z miasta, jak wybuchnie powstanie, i żywcem ich połapać. Wstyd powiedzieć, ale brat rodzony pana Ignacego do tak czarnego podstępu należał, aby po nim odziedziczyć znaczne spuścizny. Pan Ignacy, co oddawna ostrzył zęby na księcia biskupa, nie mógł się oprzeć namiętnej nadziei dostania go w swoje ręce. A że przy niesłychanem męstwie był bardzo zarozumiały, nikomu się nie zwierzywszy, pewny swego, puszcza się sam na sam do Nowogródka i przed samym świtem zajeżdża na kwaterę pana Rożnieckiego. Ale wszystko już było przygotowane do jego zguby. W kilka chwil po jego przybyciu cały regiment otoczył dom majora. Poznaje pan Wołodkowicz zdradę po niewczasie, dobywa jednak szabli i rzuca się na wojsko. Żołnierzom zabroniono do niego strzelać, tylko bagnetów pozwolono używać; bo go chciano koniecznie sądownie zamordować. Pan Ignacy po kilkakrotnie łamał szeregi, ale nowe natychmiast się stawiły, grożąc mu lasem strzelb sztychami najeżonych. Żołnierze z tem większą skwapliwością szli na niego, że
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/318
Ta strona została przepisana.