Czeczot, oba albeńczyki i nowogrodzanie, z kilku sługami księcia wojewody tam wpadli i w obliczu księcia kasztelana jego umocowanemu sto batogów odliczyli po niemieckich pludrach. Książę kasztelan tak się przeląkł, by i jemu samemu się nie dostało, że w Wilnie kilka niedziel obłożnie chorował; a pan Raczyński wyleżawszy się parę dni, po cichu, że go świat nie widział, wrócił do Wielkopolski ze swojem nadspodziewanem honoraryum. Książę wojewoda umiał ocenić dowód poświęcenia, ale był nieco markotny, iż z jego powodu chybiło się gościnności na Litwie względem brata Wielkopolanina, i to wymawiał; a pan Ciwun Rupejko jeszcze nas wszystkich i samego księcia rozśmieszył, tłómacząc się, że wedle praw — naszych in loco delicti każdy powinien być karany. Kiedy więc nie oglądano się na JO. księcia kasztelana, wysokiego senatora i imiennika naszego księcia, czegożby się nadał mógł spodziewać pan Leon? Jednak widać było po księciu, że w duchu taki tęsknił za panem Leonem; bo choć się na niego odgraża, bywało póki trzeźwy, jak się podochoci, przez zapomnienie często go wspomina w dobry sposób; a wyspawszy się, znowu się odgraża.
Pan Jerzy znalazł pana Leona w Słonimie, gdzie on był komornikiem, i zastał go ledwo nie w czarnej melancholii.
— Patrz, panie krajczy — powiedział mu,
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/339
Ta strona została przepisana.