ma przy duszy! Minęły te czasy, kiedy pan Leon z nieborelskiej piwnicy łaskawych przyjaciół częstował: teraz czem bogat, tem rad.
— Ja ci pożyczę pieniędzy.
— Dziękuję, łaskawy przyjacielu; a gdzie pignus responsionis! Wszak wiesz, że sumka, którą miałem na Niehorele, jest nieboszczki mojej żony: leży ona teraz w aktach nowogrodzkich bez pożytku dla mnie; a czterdzieści tysięcy moich własnych, co mi się zostały z krwawej pracy mojej, siadły makiem u pana Łopota: od trzech lat ani kapitału ani procentu nie widzę. Ja je mam za przepadłe.
— Co za nowa desperacya!
— Albo to ja pozywać się będę kiedykolwiek? Dał mi się już proceder we znaki. Żeby mnie kto teraz nawet imparitatem zadał, tobym się nie bronił. Dziękuję ci, panie Jerzy, ale twojej ofiary nie przyjmę.
— Panie Leonie, porzuciłbyś bluźnić; wszak wiesz, że nie uchodzę za takiego, co swoją pracę w błoto rzuca. Kiedy ci chcę pieniądze powierzyć, to widno że muszę upatrywać jaką pewność dla siebie. Oto masz w tym ładunku sto czerwonych złotych: wykup coś pozastawiał, potraktuj mnie dobrem winem, jeśliś mi rad, a pieniądze wrócisz mi w Nieświeżu.
— Wszelki duch Pana Boga chwali! Ja w Nieświeżu! Wątpię, panie krajczy, żebyś za dobrą
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/342
Ta strona została przepisana.