Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/369

Ta strona została przepisana.

za przychód kancelaryi, a przecie cóż mój synowiec znajdzie po mojej śmierci? Dworek w Nowogródku i trochę sprzętów, co je człowiek przez całe życie zbierał: oto cała parada! Albo to jedno i drugie nie naprzykrzyło się? Dawnobym już próżnował, gdyby było na czem. Ale całe życie tak było ze mną. Ja za kratami stoję, a o tem nie wiem co się w domu dzieje. Ten urwie, ten uchwyci, ten wykpi; człowiek dla drugich ma rozum, a dla siebie głupi. Ja na kondescencyi, a słudzy hulają; tam weźmiesz złoty, tu szkody na dwa. Oj! bieda, kiedy majątku słudzy tylko pilnują. A jak się domem zająć, kiedy czasu niema? Człowiek radby wchodzić w przychód i rozchód; ale natuptawszy się dobrą część dnia, a przez drugą napisawszy się, że ledwo palce nie puchną, a w aktach fałdów przysiedziawszy, to jeżeli godzinę znajdzie się wolną, chce się człowiekowi rozerwać trochę, bo już i zdrowia niestaje; gdzież dopiero w rachunki się wdawać! A i o duszy trzeba pomyśleć: aż wstyd, że o statucie litewskim cały dzień się myśli, a dziesięcioro bożego przykazania i kwadransu się nie rozpamiętywa; ba! nie tylko wstyd, ale i strach, żeby za to kiedyś nie oberwać cięgów. Gdyby była żonka, człowiek pracowałby, a jejmość grosz do grosza zbierałaby; i wygoda w domu byłaby lepsza, i aniby się spostrzegł, jakby się majątek zrobił. Panie Sewerynie, u nas w Polsce księdzu i żołnierzowi dobrze w bez-