Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/37

Ta strona została przepisana.

usta i uszy od lat dziesiątka pieszczone harmonią wieszczów nawykały do hajdamackiego języka; a filozof Trentowski jawnego illetrystę nazwał pierwszym belletrystą polskim, winszując mu zbogacenie języka kupą solecyzmów, fałszywych form i wyrazów pustych, jak orzechy bez jądra — kiedy przytem spojrzym, jak zwolna przenikają w rozumienie powszechne: Wacław, Nieboska komedya, Pan Tadeusz — zdejmuje nas bolesne zwątpienie o usposobieniach estetycznych narodu.
Ot! pocieszajmy się Pamiątkami Soplicy. Jego Zaporożec, to mi Zaporożec prawdziwy! Pije w karczmie, bawiąc się jasnemi barwami i złotym galonem, a gdy wraca do Siczy, zanurza w dziegciu i rzuca barwistą odzież, woląc koszulę oblaną łojem i niepodległość zaporozką. Wprawdzie tej atmosfery wódki, łoju i dziegciu żadnaby kasztelanka nie zniosła, ale on taki piękniejszy, bo istotny — bo Sicz była upustem dla dzikiej swobody ducha, tłumionej ryzą ogólnych ustaw społecznych; bo żaden kozak nie byłby pewno został na Zaporożu, gdyby mógł mieć pannę Lanckorońską za kochankę i z Maryą Ludwiką iść w pląsy.
Jak tu mądra jest pamięć Soplicy! Dopiero co wspomniał to symboliczne przewdzianie stroju, znów nas prowadzi do czterdziestu kwater pułkowych, stawia przy obiorze koszowego, którego nie robi podobnym do konsulów rzymskich, konetablów francuskich, lub hetmanów koronnych; ale przewiedzeniem brudno poetyckiego obrzędu sypania śmieci na głowę, wzmianką o prawie, co w dzień obioru obowiązywało pisarza, aby na Zaporożu chociaż on jeden był trzeźwy, wtajemnicza nas do serdecznej prawdy tego towarzystwa. Ponckie pobrzeże, kraj dziwów, kraj oryginalności historycznych i społecznych! Tu grecka fantazya mieściła tyle cudów —