spiżarni znaleźćby nie mogła. A na wiktuałach nie kończyło się niektórych dobrodziejstwo. Wielmożny strażnik Łaski dał mi dwie krowy na nowe gospodarstwo; wielmożna Bernowiczowa, cześnikowa nowogrodzka, dwa obrusy i dwa tuziny serwet swojej roboty; a JW. chorąży Rdułtowski, chociaż nie miałem czasu jemu się zasłużyć, beczką wina mnie obdarzyć — tak, że było i na czem i czem przyjąć, czyja łaska mnie nawiedzić. I dnia 25. listopada, w dzień św. Katarzyny, panna Magdalena Bohuszewiczówna została panią Soplicową. Lubo przed ślubem do niej pięciu słów nie bydłem wyrzekł, i oprócz jej urody, która mi była wdzięczną, z doświadczenia nie mogłem wiedzieć ani o jej roztropności, ani o jej cnotach chrześcijańskich i szlacheckich; przecież wziąłem ją, bom jak najlepiej o niej trzymał, spuszczając się na instynkt boży i na charakter sędziwego jej krewnego a mojego najszczególniejszego łaskawcy, na którego zdaniu i radzie śmiało mogłem polegać. Jeszcze to przy oddawaniu wieńca miał tęgą mowę pan Jakób Wereszczaka, wicerejent nowogrodzki, w której, jak to zwykle bywało, wynurzywszy życzenia wszelkich boskich błogosławieństw i dobrą onych wieszczbę zwiastując wybraniu na ślub dnia ś. Katarzyny, patronki szczęśliwych małżeństw, wyliczył procedencye panny i jej koligacye z domami Rejtenów, Wockowiczów, Wierszowskich, Jermanów, Rdułtowskich i innymi starożytnymi
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/375
Ta strona została przepisana.