Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/38

Ta strona została przepisana.

tu galop nigdy nie przestał tętnić, tu siew oczeretów nie ponowiony od potopu wybuja — tu w konia wrosły przemykał niegdyś Scyta, a w dopiero ubiegłym wieku hałasił u wrót Europy i cywilizacyi Tatar, w łacińskiej mowie Polaków także Scytą przezwany.
Na jednym krańcu tego pobrzeża siadło w starożytności zbrojne stowarzyszenie dziewic, a kiedy jego dzieje szczezły już w bajkę, oto na drugim punkcie tej okolicy wylęga się towarzystwo wojennych mnichów — bez Boga. Autor Pamiątek artystowsko postawił szlachcica polskiego pośród kozaczej zgrai; w Dziumdzuryku skreślił zajmujący wzór awanturnika, kładąc zaś w usta Soplicy nadzieję beatyfikacyi pisarza siczowego, schwycił znamię pobożności narodowej, co grzeszyła zawżdy zbytkiem zaufania w miłosierdziu bożem.
Hajdamaka jest rycerz wiodący już wojnę na swoją rękę, zanim bunt chłopów lub napad kozackotatarski da mu postąpić na polityczną osobę, jakich okropne grupy cudownie ułożył Goszczyński. Hajdamaka zasiada przed autorem Pamiątek, fetory z niego bierze bohatera do jednego ze swych obrazów, gdzie dramatycznie z nim splata figury łowczego i porucznika kawaleryi narodowej. Wyborny dyalog, trafne dopatrzenie charakterów we wzajemnej przebiegłości rozwiniętej przy spotkaniu, zwłaszcza to zbadanie porucznikowskiej duszy, jak za pośrednictwem kielicha rad wchodzi w polubowne ugody ze swoim sądem i przywyka do zbójeckiej kompanii — wszystko to rozlewa powab na powieść. Autor szczędził farb przeraźliwych, nie poprowadził swego behatera na pal, ani na szubienicę, czegoby kto inny nie był zaniechał: owszem opromienił łagodnie koniec powieści. Jak morski rozbójnik Scotta, pan Pawlik chwyta za chorągiew narodową i jej szkarłatem osłania zbrodniczą swą przeszłość.