Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/389

Ta strona została przepisana.

rozumu, Konfederacya barska sześć lat się trzymała. Bo kiedy marszałek jeneralny ogłosił pospolite ruszenie, szlachcic nie brał na rozum, czy to się uda czy nie, ale słuchał powinności, nie oglądając się na majątek, ani na żonę i dzieci: siadał na koń i tam ruszał, gdzie prawo krajowe iść kazało. A kiedy nastała konstytucya 3. maja, za którą każdy z nas był gotów dać się umęczyć; że bardzo oświeceni ludzie rządzili, ani pomyśleli ogłaszać pospolitego ruszenia. »To stara ustawa — mówili — trzeba naśladować ukształcone ludy i tylko wojsku poruczyć obronę narodu.« To też po kilku tygodniach wszystko się skończyło. Oj! lepszy nam był alwar, niż towarzystwo ksiąg elementarnych. Po dawnych naszych szkołach wszystko tak było, jak w tej rzeczypospolitej, dla której nas hodowano. Mieliśmy nasze sejmiki, nasze sądy, biliśmy się w palcaty, robiliśmy obroty wojskowe i wprawiano nas do religii, na której się opiera polska narodowość. Wyszedłszy ze szkół, czy wypadło urzędować, czy prowadzić chorągiew, człowiek nie przychodził do rzeczy obcej dla niego. A nadewszystko uczono nas, aby nie rozprawiać o powinnościach, ale je dopełniać.
Pan Ambroży Korsak, porucznik piatyhorskiej chorągwi a mój szczególny dobrodziej, miał lat przeszło siedmdziesiąt, miał wnuków już obywateli osiadłych, a przecie jak Konfederacya nastała, wiekiem się nie wymawiał; bo pamiętał, że zo-