Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/405

Ta strona została przepisana.

jak kamień w wodę upadła! To też nakoniec powiedziałem:
— Mospanie Pawliku, zostaw mnie w pokoju. Ja teraz na waszej dyskrecyi, jak ludzie mówią: wiele złego dwóch na jednego, a ile z oka sądzić mogę, was więcej sta, nie wielka sztuka przymusić mnie, abym dął w waszą dudkę. Ale jeśli łaska, nie wymagaj, bym się bawił, kiedy smutek w sercu. Niemasz godziny, jakem się dowiedział, że wy na świecie jesteście, więc wam nic nie winienem; a przecie zabraliście mi pieniądze, które dał mnie mój rotmistrz na kupno koni do chorągwi. Za nie byłbym może kilkadziesiąt jeźdźców uzbierał i zaprowadziłbym ich do Baru. Poprzestańże na tem. Ażebyś sam miał pociechę, to w. panu powiem, że jak z tem się pochwalisz przed Moskalami, na wielką u nich wdzięczność zasłużysz, boś im dogodził. Do mnie, jeśli łaska, nie gadaj: ja łgać nie umiem i otwarcie powiem, że z tym tylko się bawię, komum rad; a do waćpana mam żal, tem większy, że to nie moja, ale ojczyzny szkoda.
— Kiedy pan się gniewa, do niego mówić nie będę; ale niech pan o mnie jak chce trzyma, ja pana bardzo szanuję, a jak go na swojem gospodarstwie przyjmę, to pan się przekonasz, że czart nie tak czarnym, jak go popi malują.
Wszystko to było dobrze, nie mogłem narzekać aby był nieobyczajnym, bo i z wielką grzecznością do mnie mówił, i tak czystą polszczyzną,