przytomność Pawlika wszystkiemu zapobiegała. Bo gdy jenerał moskiewski kazał zapytać: co my za jedni? dokąd ruszamy? i za czyim rozkazem? Pawlik odpowiedział, że jesteśmy chorągiew wysłana do Lisianki przez pana regimentarza partyi ukraińskiej, dla ukojenia rozruchów tam wszczętych przez zbuntowane chłopstwo. W samej rzeczy już tam Żelaźniak koliszczyznę rozpoczynał; a przytem posłużyło to nam bardzo, że nasi tak porządnie byli odziani, iż śmiało mogli uchodzić za kawaleryę narodową. A że Moskale pana regimentarza mieli za swojego, i nawet wyraźnie im było zalecono, aby we wszystkiem z nim się znosili, jakoś nam uszło, że jenerał na tem poprzestał i szczęśliwej nam życzył podróży, sam w swoją stronę postępując.
My nazajutrz, kiedy już dobrze zmierzchło, o ćwierć milki od Chodorkowa, spotkaliśmy Dońców prowadzących naszych braci: mnóstwo było wozów, na których wyprawiano broń w Berdyczowie zdobytą. Dopiero jak przypuścim na nich! ani pomiarkować mogli, skąd ten piorun spada. Jednak bronić się zaczęli i strzelali z pistoletów. Aż tu nasi w ich ręku będący, spostrzegłszy że o nich rzecz, dalej do wozów chwytać broń i uzbrajać ich czemprędzej, zwłaszcza że chłopi przy furach gwałtem z wsiów pozabieranych, nie mogli dobrze życzyć tym napastliwym kozakom i szczerze pomagali naszym drągami. Kozacy
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/417
Ta strona została przepisana.