Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/429

Ta strona została przepisana.

właśnie tyle ile łóz dostał, i postąpił go na pokojowego, z oznaczeniem trzechset tynfów rocznej lafy, by swój nos nadal od szczutków ochronić.
Jak wyrósł Ryś, został dworzaninem i coraz więcej wzmagał się w łaski swojego pana, dla wierności, odwagi a szczególniej siły: bo podkowy łamał jak trzcinę, a szablą tak robił, że chyba jeden Wołodkowicz mógłby mu dotrzymać. Pojedynki miewał częste, bo był zuchwały. Będąc dworzaninem księcia chorążego, gdy młody książę Karol Radziwiłł, później wojewoda wileński a wówczas miecznik litewski, przy kielichu powiedział mu:
— Panie kochanku, pókiś przy ojcu siedział, nazywano ciebie rysiem; ale odkąd przyłaskawiono na dworze mojego stryja, winieneś się nazywać kotem, bo kot jest ryś swojski, — tak się Ryś oburzył, że ani go zastanowiło, iż sprawa była z synowcem i spadkobiercą jego pana. Wręcz mu powiedział:
— Ja nie waszej książęcej mości chleb jem, ale jego stryja; a moja służba nie rozciąga się do tego, bym od całego domu mego pana miał przegryzki znosić. Ja taki szlachcic jak i książę; a że mój ojciec głośniej Pana Boga chwali, książę przeto nie masz prawa przekręcać mojego nazwiska, ile żeś mi go nie dał: i proszę natychmiast ze mną się rozprawić.
A książę lubo przed Bogiem i przed ludźmi mógłby się wymówić z nieprzyjęcia wyzwania od