Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/430

Ta strona została przepisana.

dworzanina swojego stryja, jednak że sam był tęgim do korda, rad będąc spróbować się z graczem, za jakiego uchodził pan Ryś, ile że go miał za dobrego szlachcica, pomimo perswazyi swoich sług i przyjaciół, dotrzymał placu z niemałą szkodą swojego zdrowia: bo takie cięcie dostał wyżej łokcia, że kilka niedziel z izby nie wychodził. Książę hetman, chociaż srogim był dla syna, tyle to uczuł, że pojechał do Kojdanowa skarżyć się przed bratem, iż jego dworzanin syna mu okaleczył. Jeno książę chorąży mu odpowiedział:
— Niech książę brat da temu pokój. Nasz miecznik tak mi jest miły jak samemu księciu; bo nie mając dzieci, mam go za syna i dla niego pracuję. Ale sam się żalisz, że jest niespokojnego umysłu: więc jak raz i drugi oberwie za swoje, to może się opamięta. Nakoniec za co mam karać Rysia, kiedy urodziwszy się szlachcicem, postąpił po szlachecku?
I tak ta burda nie zaszkodziła Rysiowi, nawet na przyszłość; bo jak książę Karol odziedziczył Nieśwież, jedną z pierwszych czynności było posłać jemu mundur albeński, a po śmierci stryja przywiązał go ściśle do swojej osoby. Wkrótce po tym pojedynku, książę chorąży jakby dla okazania, iż przeciw niemu sierdzistości w sercu nie miał, wypuścił mu dożywociem Wilczyznę, wioseczkę niewielką, o pół mili od Kojdanowa, ale z dobrymi gruntami. Ta wspaniałość księcia wydawała się