Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/450

Ta strona została przepisana.

jechali na plac boju, a nie na plac umowy, sekundanci rozstawili ich o pięćdziesiąt kroków. Pan Moniuszko przeżegnawszy się, powiedział te słowa: »Protestuję się przed Bogiem i przed wami bracią szlachtą, że nie z powodu jakiej niechęci przeciw panu Scypionowi, ale dlatego pomagam tu w. strażnikowi Rysiowi, iż on będąc wyzwanym, a nie wyzywającym, żądał po mnie tej rycerskiej posługi, której jako szlachcic i żołnierz przyjacielowi odmówić nie mogłem; a do ostatniego momentu miałem nadzieję strony do zgody nakłonić, jako biorę was wszystkich za świadków, iżem ku temu żadnej usilności nie zaniedbał. Gdy przeto przychodzi do bitwy, do której końca asystować winienem, proszę was o przyczynę do Pana Boga, aby nie obciążał sumienia mojego tą krwią, co się dziś przeleje.«
A pan Borejsza, także przeżegnawszy się, do nas tak przemówił:
— Lubo jestem obrońcą strony wyzywającej, protestuję się przed Bogiem i wami bracią szlachtą, że jeżeli wpływam do tego pojedynku, to nie przez brak miłości bliźniego, ale owszem żeby dopomódz synowi nieboszczyka, mego kolegi, który został skrzywdzony. A że mimo przekonania o słuszności jego sprawy nie wprzód dopuściłem pojedynku, aż wyczerpawszy wszelkie godziwe środki do pojednania stron, zatem upraszam was wszystkich tu przytomnych, abyście za mną złożyli