Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/452

Ta strona została przepisana.

(jeżeli zdrowiem godzi się nazywać kalectwo, które ubogiemu szlachcicowi wszelki sposób do życia odejmuje), zabrał go z sobą na wieś do swojej i córki, tam go z nią zapoznał i po kilku tygodniach powiedział mu jednego razu:
— Słuchaj, panie Tadeuszu! Ja ci rękę odciąłem, a Bóg świadkiem, że mojemi obiema chciałbym ci tę jedną wynagrodzić, bo krzywda twoja cięży na mnie jak kamień młyński. Ale przyjm w restytucyi rękę mojej córki i zostań moim synem. Byłem ubogi jak ty, kiedy jej matkę wziąłem, a przecie daj jej Boże być z tobą dłużej, ale nie więcej szczęśliwą, tylko ile ona była ze mną.
I nie dawszy mu czasu odpowiedzieć, zawołał córkę, oświadczając jej swoją chęć. Panna strażnikówna że była po chrześcijańsku wychowana, wiedząc iż głos rodziców jest głosem bożym, i że wielkie błogosławieństwa spadają na dzieci spuszczające się w postanowieniu swojem na ich wolę, odpowiedziała skromnie, że jak dotąd nie sprzeciwiała się rozkazom ojca kochanego, tak nigdy sprzeciwiać się mu nie będzie. Nie wiele ją ta uległość kosztowała, bo pan Tadeusz, lubo pozbawiony ręki, i sercem i głową i urodą swoją łatwo mógł się podobać. Na tak pochlebne oświadczenie padł on do nóg przyszłemu ojcu swojej narzeczonej, a kilka niedziel ledwo upłynęło, zostając szczęśliwym małżonkiem cnotliwej i urodziwej panny,