całą rozrywką w chwilach wolnych od zatrudnień. Szlachcic zajmuje się gospodarką, bo taki Pan Bóg przykazał, aby o dzieciach pamiętać, by nie chodziły bez obuwia. Ale jak się namozoli, natupta, nadrepce — czemże się rozerwać? Czytać? Nie każdemu mieć biblioteki, a chociaż i znajdzie się jaka książka, czytać, to i rozrywka i trud razem; a człowiek czasem wprost czystej rozrywki potrzebuje. Ogród? To pańska rzecz, nie szlachcicowi w tem się kochać. Cóż tedy robić?
Byłem razu jednego na Szlązku, kiedy to mnie wzięła ochota popróbować, czy się nie uda zarobić na wołach. Jakoż po prawdzie powiedziawszy, nie straciło się, bo tak i koszt podróży się wrócił, i coś się wywiozło dla oporządzenia domku, i żonie w gościńcu się dostało kilka niemieckich fraszek, i z siakim takim procentem grosz tam wrócił; ale to nie warto podjętych za tem mozołów. A człowiek rad, że wyszedł na swojem, i trochę świata obaczył. Poprzestał na tem i drugi raz nie chwytał się tak niespokojnego chleba.
Otóż w Namysłowie na kiermaszu poznałem się z jednym tamecznych stron możnym obywatelem, który mnie widząc w kontuszu, sam szukał ze mną znajomości, a to z powodu, iż prozapię swoją z Polski prowadząc, rad był się dowiedzieć o imiennikach w niej pozostałych. Na moje i jego szczęście mogłem mu dać objaśnienie, jakiego żądał. Bo on wyprowadzał się z domu Putkamerów,
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/454
Ta strona została przepisana.