miast na swojej karcie zapisał; a jak cierpisz, to mu mażesz robotę, że przy śmierci karta będzie biała i już nigdy cierpieć nie będziesz. Chorąży dobrodzieju! gdybyśmy tu tylko mieli żyć z sobą, na pazury brałbym, by szanownemu regimentarzowi ulżyć bole; ale że tuszę, iż zawsze będziem z sobą mieszkać tam, gdzie szczęście niczem się nie przerywa, mniej się o jego zdrowie frasuję, bo nie długo będziesz mnie przypominać, jak dobrze wyszedłeś na tem, że póki byłeś na ziemi, pocierpiałeś trochę.
— Oj trochę! Nie daj ci Boże takiego trochę, co go doświadczam, a czego, chwała niech będzie Najwyższemu! nigdy doświadczać nie będziesz, bo ciebie księże ni kula, ani spisa nie chwyta. Sam nieraz widziałem, jakeś lazł, gdzie każdemu innemu aż nadto było łatwo po kościach dostać; a tam byłeś bezpieczny jak na ambonie. Ja wiem że za grzechy pokutować trzeba, ale czyż koniecznie tak, żeby szynami żelaza rozpalonego od golenia do pięty przypieczono? Bo takiego rodzaju mój ból. Niechno mnie się noga wygoi, a ja dobrowolną przyjmę pokutę, jakby jaki zakonnik. Modlitwy, posty, dyscypliny nawet, wszystkiemu się chętnie poddam.
— Tak, tak, każda pokuta się przyjmie, oprócz tej, którą Pan Bóg sam posyła. Wiesz, panie chorąży dobrodzieju, że nie pomyśliwszy, odezwałeś się, bo jak sam wybierzesz pokutę, chociaż naj-
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/462
Ta strona została przepisana.