Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/48

Ta strona została przepisana.

— Ale tu nie idzie o ofiary z majątku, lub narażania życia; siedź w Warszawie i zajmuj się rządem. Oto wiesz, com wycisnął nakoniec? — Panie kochanku, ja będę w Warszawie rządził, a mnie P. Michał Rejtan w Nalibokach wszystkie moje niedźwiedzie wybije? — Udałem się do wojewody kijowskiego. Pan obszernych włości i coby je chętnie dla ojczyzny poświęcił; ale uczciwszy uszy, jakże tu siedzieć w Warszawie, kiedy to człowiek przywykł po kilka dni ciągle z panem miecznikiem ciesielskim pić w Szorstynie, kiedy pani wojewodzina, siedząc w Krystonopolu, myśli że mąż folwarki objeżdża? — Byłem u Sapiehy kanclerza. Nie może! Kocha ojczyznę, ale rządząc, nie można mieć procesorów, a jakże żyć bez konferencyi codziennych prawie z jurystami? — A pan Mniszek, marszałek wielki koronny, kocha ojczyznę, ale bała, bała, jak zasiądę w Warszawie, kto będzie w Dukli dyspozytorów uczył gospodarstwa i co sesyi do roboty napędzał? — A pan krakowski? Tego to Panie Boże jedyny! niechno się obmuruję w Białymstoku, to i o ojczyźnie pomyślę. — A książę Sanguszko, wojewoda wołyński? — Mospanie, ja będę siedział w Warszawie, a moje stado w Sławucie sparszywieje? — Otóż taka wasza miłość ojczyzny, i dlatego tułacie się, żeby odzyskać coście dobrowolnie utracili. Niechże to za naukę wam posłuży nadal i waszym potomkom; płyńcie