Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/487

Ta strona została przepisana.

w swojej postaci«, gdzie szydził z upiorów, o czem książę wiedział; a że sam wierzył w upiory i mocno się ich obawiał, więc z tego powodu zbrzydził księdza i już mu do siebie przystępu nie dopuszczał.
Tylem tylko przez długi czas wiedział o Wolterze; człowiek to wojując, to w palestrze obywatelem służąc, to koło roli pracując, nawet czasu nie miał dowiadywać się, co też tam się dzieje za górami. Ale gdy się doczekało dobrze osiwieć, a siła i ochota do pracy się zmniejszyły, człowiek rozrywki potrzebując, to na starość wziął się do czytania. A że wtenczas bardzo o Wolterze mówiono, wyznaję że uczułem chętkę dokładnie poznać, co też ten pan Wolter tak mądrego wymyślił. Ale trudno było w podeszłym wieku po francusku się nauczyć, żeby go zrozumieć. I z tem niejednokrotnie słyszeć się dawałem przed swoimi.
Aż tu na moje imieniny Staś, mój wnuk, dopiero skończywszy nauki w Wilnie i z francuzczyzną jak się należy obeznany, dał mi na wiązanie przez siebie tłumaczoną tragedyę Woltera: Zairę, gdzie to miał niby wystawić Turków i chrześcijan w czasie wojen krzyżowych. Właśnie na ten dzień zjechało się do mnie łaskawe sąsiedztwo i przyjaciele, a między innymi pan Azulewicz, Tatar, ale szlachcic, przyjaciel i kolega mój. On to kiedyś posłował na Krymie w czasie Konfederacyi barskiej i w Stambule lat dziesiątek prze-