Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/488

Ta strona została przepisana.

pędził w usługach rzeczypospolitej, i pułkownikiem był w wojsku, a potem w mojem sąsiedztwie osiadł na dziedzicznej wiosce. Nasza przyjaźń nie wczorajszą była: kolegowałem z nim w poselstwie do Siczy zaporozkiej, i JW. Ogiński, wojewoda witebski, wyprawił nas obu do Chocima, ażeby wręczyć konia w bogaty rząd ubranego Emjr Jussufowi, tamecznemu baszy, który nam sprzyjał: a to wywdzięczając się jemu, że jego ludzi zbrojnych, którzy przez Dniestr przeprawili się, uchodząc przed ścigającym nieprzyjacielem, swoim kosztem podejmował i przez swój kraj przeprowadził aż na Pokucie, gdzie z Konfederatami się złączyli. To ów basza wedle ich obyczajów okazał się, iż nam był rad, kawą i sorbetem nas częstował. Obdarzył pana Azulewicza kosztownemi paciorkami, na kształt naszych różańcowych, do odprawiania jakichś tam muzułmańskich modlitw; a mnie dostała się szabla prawdziwy damaszek, na którym można było dukatem pisać, jak kredą na tablicy, którą to szablę na Bilsku po naszemu kazałem oprawić. Ale potem gdy mi do głowy nieco skrupułu przyszło, że chociaż Emir Jussuf uczciwy mąż, przecie jako bisurmanin może coś niedobrego do tej szabli przyczepił, a że ja broni chciałem używać po szczeremu, bez żadnych inkluzów, jako chrześcijańskiemu rycerzowi przystoi: otóż uprosiłem księdza Marka, ażeby na wielkim ołtarzu podczas mszy świętej ją poświęcił, i taką po dziś dzień