Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/490

Ta strona została przepisana.

kowi! Co mnie po dowcipie, kiedy kawałka prawdy nie ma. I on to przeciw religii naszej pisał i bałamucił młodzież, jak mnie światli ludzie o tem zapewniali. Na biedę przyszło, kiedy tak wierutny łgarz wiarę znalazł.
Memu Stasiowi zrobiło się markotno, żem krybrował Francuza, i tak się odezwał: — Ale mój dziaduniu, wszakże to nie historyę turecką Wolter wystawił, jeno ogólne uczucia; gdyby myśli były tureckie w istocie, czyżby przytomni Francuzi mogli je rozumieć?
A ja na to: — Mój Stasiu, jeżeli koncept francuski, cóż on zyskuje, że wychodzi z ust człowieka ubranego w zawój i szarawary? Niech i strój i postać będą stosowne do myśli! Dlaczego piszący wprost swojej myśli nie objawia? Na co tu obłuda? Niech sobie Francuz oszukuje drugich, swoje myśli kładąc w usta takich, którzy inaczej myśleć musieli. Żartuje sobie z niego, że prócz siebie nikogo znać nie chce, ale tak jest boleśnie, że Polacy nawet siebie poznawać nie umieją i swoich wielkich mężów ważą wedle nowinek, które za granicą pochwycili. Jeżeli piszą lub mówią o swoich wielkich przodkach, czyż poprzednio zadali sobie najmniejszą pracę, ażeby się cokolwiek z nimi obeznać? Czy z występną lekkością ich potępiając, zastanowili się nad ich wielkiemi dziełami, których skutki ichże samych przeżyły i których żadna usilność zniweczyć nie