Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/500

Ta strona została przepisana.

więcej dwóchkroć go kosztowała, chociaż i strona powoda była zaspokojoną i sam książę wojewoda wileński zjechał na trybunał, by za przyjacielem forsować. O żadnej innej prepotencyi magnata względem szlachcica nie słyszałem, a pewnie po aktach ciągle szperając, a z ludźmi obcując, nic takiego przedemną by się nie utaiło. Ukraina była jedyną częścią rzeczypospolitej, w której podobne bezprawia nie były rzadkie. Tam było kilku panów możnych, a szlachty nadto mała liczba, by im jakąś przeciwwagę położyć. Nawet w tej małej liczbie szlachty osiadłej na Ukrainie ledwo dziesiąty był prawdziwym szlachcicem, reszta z poddanych dworskich, co ich panowie z Wielkopolski i z Krakowskiego lub z Podlasia wywieźli, którzy po polsku mówiąc, a w usługach pańskich jakiegoś grosza nazbierawszy, przeszli powoli do roli dziedzicznej czy zastawnej; i tak wdarli się cichaczem do szlachectwa, nim go sobie i potomkom zabezpieczyli, korzystając z pozwolenia danego królowi konstytucyą 1766 roku, która to konstytucya samowolnie rozciągniętą nad jej wyraźne brzmienie, nie mało pieniędzy ukraińskich do kasy króla Stanisława przywabiła. Komuż nie znany pan Potocki, starosta kaniowski, na którego rachunek nakarbowano wszystkie gwałty, jakie przez półtora sta lat może robiły się na Rusi, a bez wątpienia, że i on sam nie mało ich napłakał. Ale i on pod pewnym względem służy