Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/513

Ta strona została przepisana.

— Zdrow, panie! zawsze wesół i w łaskach u JO. mojego pana.
— Albo on tego nie wart, »se hołowa! Jemu kanclerom buty; a jak pje, ja neho z desiat’ raz porywaw sia, ne można buło rady daty, tak mene buwało położyt, szczo ni ruku ni nohu pidniaty ne mohu,« a pan Leon tylko się śmieje i mówi: Śpij nieboże, śpij — i szuka świeżego, żeby z nim dopić. Co to mospanie półgarnca wina duszkiem w żywot wieje, »ani oddochne, kołyb on do Kaniowa pryjichaw, toby ja jeho jak korola pryniaw.« Mospanie Soplico, z najsławniejszym próbowałem się: pijało się ze Swiejkowskim, podstolim wołyńskim, i z Janikowskim, co to ma przysłowie »quinque dyabłów,« i z Branickim, kiedy jeszcze był łowczym koronnym, i z Łahodowskim, co kielichem całą Wielkopolską rządzi; »wsio drań pry Borowskim.« I książę wojewoda wileński dobrze pije, ale daleko mu do niego. Na całej Koronie i Litwie jeden tylko Konarzewski, co obok niego stanąć może, »oj! se mołodyj czołowik, ałe krepkij także,« a prócz Konarzewskiego jak świat szeroki, niema równego Borowskiemu. To mospanie, kiedy pan Ignacy mnie nakiereszował, doktor nadworny księcia pana obwiązał mnie głowę, krew puścił i wymógł na mnie, żem się na Najświętszą Pannę zaklął, iż póki mnie nie pozwoli, wodę tylko pić będę i nie wyjdę z kwatery. Tęskno mi było w ciupie, modlił się człowiek,