modlił, aż się przemodlił. Przyjaciele i sam książę pan z łaski swojej mnie nawiedzali. A ja im mówię:
— Dla miłości Pana Boga, bawcie się u mnie; choć mi pić nie wolno, niech przynajmniej się napatrzę jak drudzy piją.
A książę pan zaraz posłał po Borowskiego, bo bez niego zabawia nic warta. A mnie przyszedł koncept do głowy:
— Panowie! — odezwałem się — doktor każe mnie pić wody jak najwięcej; zafarbujcie mnie wodę, oszukamy pana Leona, a będzie potem śmiech, że będąc słabym, przecież przepiłem go.
Na to książę wojewoda:
— Dobrze, panie kochanku; ale czy doktor pozwoli waści tyle wody nażłopać?
Właśnie doktor był przytem, doktor Moryson, który jak wiesz, nie był od kielicha.
— I owszem — odezwał się — niech pan starosta zdrów pije wodę, ile się wieje, a ja sam zajmę się jej zafarbowaniem.
Jak przyszedł pan Leon, wszystko było na pogotowiu i zabawa się zaczęła. Piwniczy wszystkim nalewał wina, a mnie wody: gładko szło, już wszyscy byli podochoceni, tylko pan Leon zawsze świeży do kielicha. A ja piję wodę a piję, ledwo trzcina w brzuchu nie wyrosła; nareszcie takem się odął, że ani sposobu wytrzymać. Patrzę na Morysona i oczami modlę się do niego, by mi
Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/514
Ta strona została przepisana.